Materiały dla pielgrzymów duchowych - 10.sierpnia
CODZIENNY BIULETYN INFORMACYJNYXXXVII PIESZEJ PIELGRZYMKI PODLASKIEJ NA JASNĄ GÓRĘ
10 sierpnia 2017 r.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
1. Dziś na naszej trasie po raz pierwszy spotkaliśmy drogowskaz z napisem „Częstochowa”. Jest to już wyraźny znak, że Pielgrzymka zbliża się do swego celu – Jasnej Góry. Pora więc zastanowić się, co nowego wnoszą te „rekolekcje w drodze” w moje duchowe życie? Czy wiem z jaką intencją pielgrzymuję? Czy umacnia się we mnie chęć służenia Bogu i bliźniemu w posłuszeństwie Bożym przykazaniom i czynieniu dobra? Czy moja wiara staje się mocniejsza, a modlitwa gorliwsza? Czy kształtuje się już moje bardzo konkretne postanowienie z tych rekolekcji? Czy nie odkładam – na bliżej nieokreśloną przyszłość – Spowiedzi Świętej? A może warto odbyć Spowiedź Świętą generalną – spowiedź z całego życia?
2. Dzisiaj przebyliśmy etap z Tumlina do Eustachowa i Józefiny, długości ok. 31 km, oraz z Kostomłotów do Łopuszna i Jedla, długości również ok. 31 km, przechodząc przez parafie: Chełmce i Strawczyn. Nocujemy na terenie parafii Łopuszno.
3. Grupy 1, 1b, 2, 4, 7a, 7b, 7c nocują w Jedlu; Grupy 3, 5, 6, 8a, 9a, 9b, 9c i 9d nocują w Łopusznie; Grupy 10a, 10b, 11, 12, 13 nocują w Józefinie; Grupy 14a, 14b, 14c, 15a, 15b, 16, 17 nocują w Eustachowie.
4. Zapraszamy Służby Muzyczne wszystkich Grup na spotkanie w Łopusznie dzisiaj o godz. 18.30 przy kościele. Prosimy Braci Łączników o zapewnienie transportu. Jeśli jakaś Grupa nie ma Łącznika prosimy o dojazd z Łącznikiem Grupy sąsiedniej. W razie większych trudności prosimy o kontakt z Kierownictwem. Bardzo zależy nam na obecności wszystkich Zespołów – przygotowujemy oprawę muzyczną Mszy Świętej w Mirowie.
5. Baza znajduje się w szkole w Łopusznie (idąc od kościoła, wchodzimy w pierwszy wjazd przed szkołą i udajemy się na podwórze). W Bazie funkcjonuje Biuro Rzeczy Zagubionych i Znalezionych. Prosimy na bieżąco je odbierać, jak również o przekazywanie rzeczy znalezionych do Bazy.
6. W przypadku potrzeby konsultacji lekarskiej prosimy o kontakt z Kapelanem Służby Zdrowia.
7. Kuchnia pielgrzymkowa działa w Józefinie – przy starym tartaku.
8. Apel w kościele w Łopusznie prowadzi Grupa 9c, pozostałe Grupy na polach namiotowych.
9. Przypominamy o zakazie organizowania ognisk i grillów (bo jak będzie padać, to i tak nic z tego J).
10. W trosce o bezpieczeństwo na polach namiotowych prosimy, by nie pozostawiać zapalonych butli gazowych bez obserwacji.
11. Przypominamy braciom i siostrom kwatermistrzom, że ich zadaniem jest doprowadzenie grupy z ostatniego odpoczynku na pole namiotowe grupy. Równocześnie prosimy kwatermistrzów o zatroszczenie się, by po wyjściu grupy z pola namiotowego lub kwatery, z której korzystała duża jej część (np. w szkole) pozostał ład i porządek.
12. Jutro :
- w Eustachowie: wstanie: godz. 5.15, Msza Święta: godz. 6.45 na polu namiotowym Grup 14-stych – przewodniczy Grupa 14b. (nagłośnienie Grupy 14a, 14b, 14c)
- w Łopusznie: wstanie: godz. 4.30, Msza Święta dla grup 3, 5, 6, 8a, 9a, 9b, 9c, 9d o godz. 6.00 na boisku przy Ośrodku Sportowym (czas przejścia z pola namiotowego gr. 9c do Ośrodka Sportowego – ok. 20min.)
– liturgii przewodniczy Grupa 9b (nagłośnienie Grupy 9a, 9b, 9d);
- w Józefinie: wstanie: godz. 4.30, Msza Święta w kościele w Łopusznie: o godz. 7.00 przewodniczy Grupa 10b; w związku z tym wyjście grup z Józefiny do kościoła o godz. 6.00 (wyjście na polecenie Przewodników Grup).
- w Jedlu: wstanie: godz. 5.00, Msza Święta: godz. 6.30 na polu namiotowym Grup 7a, 7b, 7c – przewodniczy Grupa 7a (nagłośnienie Grupy 7a, 7b, 7c).
Bezpośrednio po Mszy Świętej na polecenie Służby Przemarszu wymarsz na szlak Pielgrzymki.
13. Dyżury na jutro :
- Służba czystości – Grupy 4, 9a, 14a, 14b;
- Kuchnia – Grupy 15a, 15b (2 siostry + 1 brat z Grupy); spotkanie z Szefem Kuchni na miejscu Mszy Świętej w Eustachowie
- Apel – Grupy 9d i 13;
14. Msza Święta dla Kierowców w Łopusznie o godz. 9.00.
ROZWAŻANIE NA 11 VIII
MARYJA JAKO KOBIETA PRZYJMUJĄCA TRUDNĄ WOLĘ BOŻĄ – J 19, 25-27
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Dwa najważniejsze momenty pokazujące, iż Maryja potrafi zaufać do końca Panu Bogu, to scena zwiastowania oraz scena, kiedy Maryja stoi pod krzyżem, patrząc na śmierć swojego Syna i jednocześnie Syna Bożego. Jak już mówiliśmy, zgoda młodej dziewczyny na to, aby został całkowicie zakłócony jej plan na spokojne sielskie życie, to nie lada odwaga. To nie jest przejaw braku roztropności, ale dowód ogromnej wiary zakorzenionej w młodym jeszcze sercu, ale już doświadczającym głębokiej relacji z Bogiem, w sercu nieustannie szukającym i odkrywającym Boży zamysł wobec życia, które mam. Możemy nazwać to procesem rozpoznawania swego powołania.
Maryja zgadzając się zostać Matką Jezusa nie wiedziała co ją czeka. Pierwsze objawienie tajemnicy Jej cierpienia, które miało dopiero nadejść, zostało objawione przez starca Symeona w świątyni podczas obrzędu ofiarowania, o czym już wspominaliśmy w pierwszych dniach naszej wędrówki. Warto tu jednak dodać, że ciąża Maryi, to nie tylko czas ogromnej radości z wybrania na Matkę Boga. Zobaczmy, że właśnie czas przed samym porodem już wtedy dla Maryi i Józefa był pierwsza próbą ich wiary w Bożą opatrzność i w Boże prowadzenie. Kiedy okazało się, że mają udać się do Betlejem, aby jako małżonkowie i mieszkańcy tamtych ziem, poddać się publicznemu spisowi ludności, zarządzonemu przez Cezara Augusta, wtedy właśnie dla Maryi nadszedł czas rozwiązania. Czyli zamiast tuż przed porodem zostać w domu, wśród bliskich, w bezpiecznym i znanym sobie miejscu i oczekiwać na rozwiązanie, sytuacja polityczna, czyli odgórny nakaz rzymskiego okupanta, wymusza na dziewczynie w zaawansowanej ciąży iść z mężem do obcej miejscowości. Kiedy okazało się, że poród zbliża się nieuchronnie, jak czytamy, zabrakło dla nich miejsca nawet w gospodzie. Czy Józef był nieudacznikiem i nie potrafił zatroszczyć się o los swej ciężarnej małżonki? Czy może właśnie sam Bóg chciał, aby Jezus nie rodził się w pałacu, ale w biedzie i prostocie, aby pokazać światu, jak bardzo się uniża, aby ostatecznie wywyższyć człowieka. Jak bliski staje się wobec tych, którzy są biedni i pokorni, aby wynieść ich nad królewskie trony w chwale nieba.
Jezus rodzi się w stajni betlejemskiej. Mogła to być teoretycznie grota skalna lub stajnia przyklejona do jakiegoś domowego gospodarstwa w którym faktycznie, z racji na ilość przychodzących na spis ludności, mogło po prostu zabraknąć już miejsca. Gospodarz domu, który zgodził się na użyczenie stajni lub groty okazał i tak swe dobre serce, nie wypędzając tych młodych małżonków w siną dal. Użyczył im to, co sam posiadał, choć nie były to ani wymarzone, ani komfortowe warunki do narodzin dziecka.
Dodajmy również, że kolejne trudne dla Maryi i Józefa doświadczenie, to nakaz Heroda wzywający do zabicia chłopców w wieku do dwóch lat. Sytuacja ta na pewno wzbudziła ogromny lęk w sercu Maryi o życie Syna Bożego. Ale znowu ufając Bożemu prowadzeniu, poddaje się Jego woli, choć z drżeniem serca, boi się przecież także o Jej Syna. Tylko wypaczona psychicznie kobieta chciałby utracić dziecko. Kobieta ze swej natury powołana jest bowiem do przekazania daru życia i do jego ochrony, do strzeżenia tego co najważniejsze, czyli właśnie życia i zdrowia dziecka. Przymusowa ucieczka do Egiptu, doświadczenie losu uchodźcy, to nie lada wyzwanie dla młodej matki z kilkunastodniowym dzieckiem.
Po kilku latach, kiedy Herod umiera, Józef we śnie słyszy nakaz powrotu do bezpiecznego już Nazaretu. Pamiętajmy jednak, że Maryja świadoma boskiego pochodzenia swego Syna, na pewno nieustannie nosiła w sercu pytanie o to, jaka jest Jego samoświadomość tego kim jest, kim jest dla Niego św. Józef oraz tego, jak chronić małego jeszcze Mesjasza. Tego typu myśli zapewne nie raz spędzały sen z oczu troskliwej i bardzo wrażliwej młodej izraelskiej matki.
Wszystkie te momenty, były jednak tylko przedmurzem tego, co tak naprawdę dopiero miała przeżyć Maryja. Widziała i czuła, że Jezus od momentu chrztu w Jordanie przyjętego z ręki Jana Chrzciciela, staje się samodzielnym wędrownym nauczycielem. Powołanie apostołów i wyjście z rodzinnego domu to dla Maryi trudny czas. Z jednej strony widząc czasem tłumy zmierzające za Jezusem mogła być dumna z tego, że realizuje się Boży plan zbawiania świata, że głoszona jest Dobra Nowina, czyli Ewangelia, że uzdrawiani są ludzie chorzy, wskrzeszani zmarli, karmieni głodni, uwalniani od złego ducha opętani. Ale jak wiemy, sytuacja ta wzbudzała coraz większy społeczny sprzeciw wobec osoby Jezusa, a napięcia wokół głoszonych przez Niego słów, sugerowały realnie wzrastające niebezpieczeństwo. Jezus, jak czytamy, wielokrotnie wymykał się żydowskim przywódcom, którzy od pewnego czasu niejako polowali na Jego potknięcie się, aby móc Go oskarżyć i unicestwić.
Chwila, o której rozmyślamy, w końcu nadeszła. Jezus zostaje wydany faryzeuszom przez jednego ze swych uczniów, przez Judasza, który sprzedaje Go pocałunkiem otrzymując w zamian za 30 srebrników. Maryja gubi na chwilę Jezusa z pola swego widzenia, z pola swych wpływów i matczynej opieki. Los jej Syna jest już w rękach innych ludzi, ludzi niebezpiecznych i uzbrojonych. Serce Maryi zaczyna odczuwać trwogę. Jak wielkie cierpienie miało spotkać Jezusa przekonujemy się wtedy, kiedy modli się on w Ogrójcu, a modli się krwawym potem. Medycyna zna takie zjawisko i nazywa je hematohydrozją, kiedy to w sytuacjach ogromnego strachu, naczynka krwionośne w gruczołach potowych pękają i porami skórnymi przesączają się na skórę, wydobywając kropelki krwi.
Maryja może w końcu zobaczyć Syna, który zostaje postawiony pod publiczny osąd, a charakter tłumu wyraźnie nie sprzyja obronie Jezusa. Maryja odczuwa ogromne zagrożenie dla życia Jezusa. Tłum zaczyna skandować: „Na krzyż z Nim! Na krzyż z Nim!” Maryja uświadamia sobie to, co było zapowiedzią Symeona, że Jej serce przebije miecz boleści. Ten miecz właśnie zaczyna kierować się dokładnie w samo serce Matki Bożej, dokładnie w najczulszy punkt kobiecej wrażliwości. Serce – oto najważniejsze miejsce matczynego świata uczuć i emocji.
Kiedy Maryja słyszy wyrok ubiczowania, kiedy patrzy na skrwawione od uderzeń bicza ciało swego Syna, wtedy musi zapaść w Jej sercu przykra zgoda na realizację dalszej części Bożego planu. Maryja domyśla się najgorszego i niestety jest to słuszna obawa. Jezus zostaje wyprowadzony na ukrzyżowanie, obarczony ciężarem niewygodnego drzewa. Potykanie się na drodze, upadanie w prochu ziemi unoszącym się z izraelskiego bruku jerozolimskich ciasnych uliczek, dyskomfort braku wody, poniżanie, popychanie i ośmieszanie ledwo żywego Jezusa, to niewątpliwie niezatarte rany pozostające na sercu Maryi.
Szczytem cierpienia Matki jest moment śmierci Jezusa na krzyżu, przebity włócznią bok Jej Syna, woda i krew wypływająca i skrapiająca stojących pod ukrzyżowanym, w końcu przyjęcie w swe dłonie zwłok martwego już Syna. Miecz boleści w tym właśnie momencie głęboko i bezkompromisowo przebija serce Maryi. Wszystkie te momenty, które analizowaliśmy pokazują nam bardzo wyraźnie, jak wielokrotnie pełne bólu i cierpienia było życie Matki Bożego Syna.
Pamiętajmy jednak, że wiara Maryi i Jej całkowite zaufanie Bogu, były większe od tego, na co była skazana Matka Zbawiciela. Nie skupiajmy się tylko na tym cierpieniu, ale zechciejmy analizując je, zobaczyć ogromną moc Boga, który jakby za rękę prowadził Jezusa i Jego Matkę. Mając na względzie cierpienie Maryi, nie zapominajmy o poranku Zmartwychwstania, o całkowitym zwycięstwie dobra nad złem, życia nad śmiercią, radości nad smutkiem i cierpieniem. Niechaj Maryja będzie dla ciebie wzorem w przetrwaniu tego co trudne i w zawierzaniu wszystkich spraw Bożej opatrzności. Pomódl się dziś o to, abyś cierpliwie znosił przeciwności w całkowity zaufaniu i zawierzeniu Panu Bogu i Jego Opatrzności.
KONFERENCJA NA 11 VIII
MISYJNOŚĆ KOŚCIOŁA
Zmartwychwstały Pan tuż przed swoim wniebowstąpieniem przekazał Apostołom szczególne polecenie: „Idąc na cały świat nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Jednak w dosłownym tłumaczeniu tego fragmentu, spisanego w języku greckim, nie chodzi tyle o nauczanie, co o to, aby Apostołowie czynili uczniów ze wszystkich narodów. Dlatego od chwili Zesłania Ducha Świętego Apostołowie podjęli to dzieło z tak wielką determinacją i poświęceniem. A ponieważ zgodnie z wolą Chrystusa Pana, Kościół miał iść do wszystkich narodów, dlatego zarówno Dzieje Apostolskie, jak i inne pisma nowotestamentalne ukazują, że młody Kościół nie ograniczył się do diaspory żydowskiej, ale wyszedł ku innym narodom. Już św. Piotr, mimo początkowych wątpliwości, przyjmował do Kościoła pochodzących z pogaństwa sympatyków judaizmu. Jednak największym promotorem dzieł misyjnych stał się św. Paweł, którego Tradycja nazwała Apostołem Narodów. To on pokonał tysiące kilometrów, niosąc Ewangelię od Damaszku, przez tereny dzisiejszej Turcji ku Europie, docierając do Grecji, Italii, a według części podań również do Hiszpanii. Dzieło zainicjowane w dniu Pięćdziesiątnicy jest kontynuowane i dziś, gdy Kościół dociera do coraz to nowych narodów.
ETAPY MISYJNEJ DZIAŁALNOŚCI KOŚCIOŁA
Przez 2000 lat realizowania zbawczej misji Kościół, który nieustannie stara się rozeznać to, „co mówi Duch” (Ap 2,7). Dzięki temu wypracował konkretne etapy swej misyjnej działalności. Pierwszym jest pre-ewangelizacja. Potrzebę jej zastosowania dostrzeżono już w trakcie prac Drugiego Soboru Watykańskiego tj. w latach sześćdziesiątych XX -go wieku, gdy społeczeństwa Europy wykazywały silne znamiona dechrystianizacji. Skutkiem tego chrześcijaństwo nie było już postrzegane tak, jak na początku, jako religia niosąca nowy powiew ducha w społeczeństwie Imperium Rzymskiego pozbawionym trwałych wartości. Dziś nauka Kościoła odbierana jest przez wielu jako rzecz historycznie przebrzmiała i przestarzała. Co gorsza, wiele wspólnot kościelnych straciło dawny dynamizm, nie zawsze dając dobry przykład chrześcijańskiego życia.
Dlatego pre-ewangelizacja jest konieczna dla usuwania uprzedzeń wobec wiary katolickiej oraz ukazywania prawdziwego obrazu Boga jako miłosiernego Ojca. Wprawdzie soborowy Dekret o działalności misyjnej Kościoła nie używa wprost tego terminu, ale podejmuje problematykę z nim związaną, wskazując na cztery sposoby pre-ewangelizacji. Są nimi: obecność w świecie, świadectwo chrześcijańskiego życia, dialog z ludźmi dobrej woli oraz służba potrzebującym (por. DM 11-12). Te cztery zasady obowiązują zresztą nie tylko na terenach tradycyjnie zwanych misyjnymi, ale również u nas w Polsce, gdzie przecież na co dzień spotykamy się z ludźmi, którzy albo kwestionują istnienie Boga, albo zatracili potrzebę praktyk religijnych, czy też deklarując się jako wierzący nie identyfikują się z nauką Kościoła. W takiej rzeczywistości, gdzie trudno jest podejmować bez emocji tematy związane z Bogiem nierzadko jedynym sposobem dzielenia się wiarą jest świadectwo prawdziwie chrześcijańskiego życia poparte czynami miłosierdzia. Taka postawa ma szansę wzbudzenia u innych pytań na temat wiary, a w konsekwencji zainteresowania osobą Jezusa Chrystusa, właśnie przez to, że Jego nauka ma naoczny wpływ na życie świadka.
Drugim etapem na drodze dotarcia do ludzkiego serca z Dobrą Nowiną o zbawieniu jest kerygmat. Słowo to pochodzi z języka greckiego i znaczy tyle co „ogłoszenie", „proklamacja" lub „orędzie”. To właśnie czynili Apostołowie po zesłaniu na nich Ducha świętego. Opowiadali oni o ich osobistym doświadczeniu spotkania ze Zmartwychwstałym Panem, wykazując na podstawie starotestamentalnych pism i faktów z życia Jezusa, że Bóg Ojciec ustanowił go Panem i Mesjaszem. Głoszone orędzie było tak autentycznie przekonywujące, że prowadziło słuchaczy do przyjmowania wiary. Znakiem takiej decyzji był chrzest. Treścią wspomnianego orędzia była dobra nowina dla grzesznika, że jest on kochany bezgraniczną miłością przez osobowego Boga Ojca, który bez względu na pochodzenie i dotychczasową historię człowieka był w stanie ofiarować swojego Jedynego Syna, aby zmazać ludzki grzech. Tenże Syn, równy Ojcu w bóstwie, przyjął ludzkie ciało, aby za ludzi przyjąć śmierć jako konsekwencję ich życia bez Boga. Dokonując tego pokazał drogę wyjścia spod zależności szatana. Tą drogą jest naśladowanie Zbawiciela w posłuszeństwie Ojcu, a jedynym skutecznym sposobem podjęcia takiego stylu życia jest otwarcie się na dar Ducha Świętego ofiarującego dar nowego życia.
Biskup Legnicki Zbigniew Kiernikowski zauważa, iż „jeśli tego kerygmatu nie ma na początku, to trudno mówić o dalszych etapach. Często mamy taką rzeczywistość w Kościele, że przepowiadamy Słowo, a to Słowo nie ma punktu zaczepienia, bo ktoś nie został uzdolniony przez kerygmat do słuchania Słowa. Nie zostało mu otwarte ucho na słuchanie. On słucha Słowa, uznaje je za budujące, wprowadzające w nawrócenie, ale zasadniczo tylko do pewnego stopnia. Nie można generalizować, ale bywa, że człowiek staje się sędzią Słowa, mówi: dotąd mogę za tym Słowem iść, ale dalej – nie, dlatego, że nie został wprowadzony w doświadczenie tego podstawowego spotkania ze Słowem, jak w tym obrazowym epizodzie: zostaw, co masz, sprzedaj, idź za mną! Kto tego nie doświadczył, ten będzie zawsze stawiał siebie i swoją egzystencję ponad Słowo i dlatego na ogół patrzymy na to Słowo jak na uduchowiające nas zjawisko, które trochę nam pomaga żyć w dziedzinie moralnej, czy zjawisko nawet kulturowe, ale nie patrzymy jak na wezwanie, by zostawić wszystko i pójść za Panem.”
Z powyższego nie wynika bynajmniej, iż należałoby wstrzymać się z katechezą dzieci i młodzieży do chwili aż osiągną wiek, w którym będą w stanie w pełni świadomie i odpowiedzialnie wybrać Jezusa Chrystusa na Pana ich życia. Wystarczy, aby ich formacja opierała się na fundamencie, jakim jest kerygmat. Pisał o tym papież Franciszek w swojej pierwszej adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium: „W katechezie rolę fundamentalną odgrywa pierwsze przepowiadanie tzw. «kerygma», która powinna zajmować centralne miejsce w działalności ewangelizacyjnej i w każdej próbie odnowy Kościoła. Kerygma jest trynitarna. Jest ogniem Ducha udzielającego się pod postacią języków i sprawiającego, że wierzymy w Jezusa Chrystusa, który przez swą śmierć i zmartwychwstanie objawia nam i komunikuje nieskończone miłosierdzie Ojca. W ustach katechety nieustannie rozbrzmiewa pierwsze orędzie: «Jezus Chrystus cię kocha, dał swoje życie, aby cię zbawić, a teraz jest żywy u twego boku codziennie, aby cię oświecić, umocnić i wyzwolić». Gdy mówimy, że to orędzie jest «pierwsze», nie oznacza to, że jest na początku, a potem się o nim zapomina albo zastępuje się je innymi treściami, które je przewyższają. Jest pierwszym w sensie jakościowym, ponieważ jest głównym orędziem, tym, do którego trzeba stale powracać i słuchać na różne sposoby i które trzeba stale głosić podczas katechezy w tej czy innej formie, na wszystkich jej etapach”.
Papieskie słowa nie mogą pozostawiać żadnych złudzeń co do faktu, iż Kościół znalazł się obecnie w sytuacji, gdy pierwszym jego zajęciem nie jest już chrzczenie nawróconych, lecz nawracanie ochrzczonych.
Trzeci etap misyjnej działalności Kościoła to tworzenie wspólnot wiary. Bynajmniej, nie chodzi tu o administracyjne powoływanie nowych placówek duszpasterskich, czy inną formę kościelnej rejonizacji zagubionych duszyczek. Jeśli kerygmat został właściwie przekazany słuchaczom, to naturalną konsekwencją przyjęcia Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela jest ich pragnienie doświadczenia życia we wspólnocie z braćmi. Wspólnota bowiem jest miejscem formacji do słuchania Słowa, co jest niesamowicie istotnie w pierwszym etapie po przyjęciu kerygmatu, a bez czego istniałoby niebezpieczeństwo popadnięcia w moralizm, fanatyzm, lub subiektywizm przeżywanej wiary. Dlatego na tym etapie najważniejsze miejsce zajmuje katecheza, która pomaga zrozumieć tajemnicę Kościoła i prawdy wiary.
W czwartym etapie misyjnej strategii Kościoła chodzi o uświadomienie nowoochrzczonym znaczenia Eucharystii i innych sakramentów, które pozwalają wzrastać w wierze. Dopiero na tym etapie jest miejsce na katechezę mistagogiczną wyjaśniającą tajemnice wiary. Kto próbuje robić to wcześniej, popełnia kardynalny błąd. Próba nawracania ludzi nie mających relacji z żywym Jezusem poprzez wyjaśnianie im znaczenia Eucharystii podobna jest do „karmienia nieboszczyka kawiorem”.
Wreszcie piąty, ostatni etap pracy misyjnej, to formacja rodzimych głosicieli Dobrej Nowiny. Bynajmniej, nie chodzi li tylko o tubylcze duchowieństwo, ale również o świeckie elity wychowane i utwierdzone w zdrowej nauce Kościoła. Co więcej, to właśnie solidna formacja świeckich owocować będzie budzeniem i wzrostem liczby powołań do kapłaństwa. Wielowiekowe doświadczenie Kościoła pokazuje, iż zaniedbanie formowania świeckich do apostolstwa sprawia, iż w tę niszę łatwo wchodzą wspólnoty protestanckie lub sekty. Nierzadko też płytka formacja świeckich skutkuje mieszaniem się dogmatów katolickich z miejscowymi wierzeniami, co w konsekwencji prowadzi do synkretyzmu religijnego, mającego niewiele wspólnego z nauką Kościoła.
NOWE WYZWANIA DLA MISYJNEJ DZIAŁALNOŚCI KOŚCIOŁA
W 1990 roku Ojciec Święty Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris Missio” o stałej aktualności posłania misyjnego napisał, że działalność misyjna Kościoła nazywana jest „ad gentes” wtedy, gdy skierowana jest do tych narodów, w których Chrystus i Jego Ewangelia nie są znane, albo w których brakuje wspólnot chrześcijańskich wystarczająco dojrzałych, by mogły wcielać wiarę we własne środowisko i głosić ją innym grupom ludzi.
Jednak zmiany społeczno-kulturowe, o jakich wspominał ponad ćwierć wieku temu Jan Paweł II poszły tak daleko, że dziś w wielu europejskich krajach liczba miejscowych powołań nie zabezpiecza potrzeb duszpasterskich. Z tego względu coraz głośniej mówi się o nich, że stały się krajami misyjnymi.
Ta sytuacja wymaga nieustannego rozeznawania tego, „co mówi Duch do Kościoła”. Niewątpliwym znakiem nadziei jest wzrastająca liczba świeckich osób zaangażowanych w dzieło misyjne. Dziś angażują się oni w ewangelizację zarówno na terenach uznawanych tradycyjnie za misyjne, jak również w społeczeństwach krajów wysokorozwiniętych, które do niedawna były na wskroś chrześcijańskie. Posługują jako szafarze Komunii św., katecheci, ewangelizatorzy i formatorzy katechistów w centrach duszpasterskich. Ponadto, w dziele misyjnym świeccy są lekarzami, pielęgniarkami, nauczycielami, budowlańcami, architektami i inżynierami czy doradcami w rolnictwie.
Aktualnie na misjach posługuje 2007 polskich misjonarzy i misjonarek. Przebywają oni w dziewięćdziesięciu siedmiu krajach na wszystkich kontynentach. Najwięcej polskich misjonarzy pracuje w Afryce, bo ośmiuset dziesięciu. Na drugim miejscu jest Ameryka Łacińska, a na trzecim Azja.
Patrząc od strony przynależności misjonarza do diecezji lub zgromadzenia zakonnego to na świecie pracuje 291 księży diecezjalnych (najwięcej z diecezja tarnowskiej: 48) i 983 zakonników (najliczniejsi są werbiści: 201). Spośród 677 sióstr zakonnych najwięcej jest Franciszkanek Misjonarek Maryi: 57, Służebnic Ducha Świętego: 53,i Elżbietanek: 49). Natomiast, jeśli chodzi o misjonarzy świeckich to obecnie jest ich 56.
Z naszej diecezji aktualnie w krajach zdefiniowanych oficjalnie jako misyjne pracują następujący kapłani:
Ks. Mieczysław Kłak w Brazylii od 1991 r.
Ks. Miedzianowski Jan w Peru od 2006 r.
Ks. Tomasz Denicki w Boliwii od 2012 r.
Ks. Jarosław Dziedzic w Boliwii od 2014 r.
Ks. Tomasz Grzyb w Boliwii od 2016 r.
Ks. Marcin Dudziński w Boliwii od 2016 r.
Ks. Michał Chromiński w Boliwii od 2016 r.
Każdego roku wyjeżdża też na misje co najmniej jedna osoba świecka do rocznej lub kilkuletniej posługi.
CAŁY KOŚCIÓŁ JEST MISYJNY
Na Drugim Soborze Watykańskim stwierdzono, że cały Kościół jest misyjny. I chociaż od zakończenia Soboru minęło ponad 50 lat, stwierdzenie to nabiera coraz większej aktualności w naszej Ojczyźnie. Jedynie jedna trzecia ochrzczonych Polaków przekracza w niedzielę próg kościoła. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza diametralnie spadła liczba powołań kapłańskich. Być może za kilkanaście lat trzeba będzie ogłosić Polskę krajem misyjnym.
Soborowe stwierdzenie, że „cały Kościół jest misyjny” można rozumieć trojako:
- wszyscy członkowie Kościoła są misjonarzami;
- nie ma takiego miejsca na ziemi, gdzie misje nie byłyby potrzebne;
- każda działalność Kościoła ma charakter misyjny.
Każdy z nas z samego faktu przyjęcia chrztu jest powołany do apostolstwa tj. do dzielenia się wiarą. Nierzadko ta misja nie jest łatwiejsza od pracy misjonarzy Afryki czy Azji. Dzieje się tak, gdyż najtrudniej jest być prorokiem we własnym środowisku. Niemniej jednak to nie własną siłą, ale mocą Ducha św. możemy świadczyć o tym, że Jezus żyje dziś. To zaszczytne, ale i odpowiedzialne zadanie. Uchylanie się od jego realizacji jest niczym innym, jak wyparciem się przyjaźni z Chrystusem. Z kolei zaświadczenie o tej miłości zadecyduje o tym, jak będą żyć i jak będą umierać ci, których Pan stawia na naszej drodze.
Ks. Tomasz Bieliński
NOWENNA
DZIEŃ VII (11.08.2017)
Śpiew: Matko o twarzy czarnej
Ref. Matko o twarzy jak polska ziemia czarnej
Matko o twarzy jak polska ziemia znaczonej bliznami
Do serca Twego jak Syna nas przygarnij,
Królowo nasza, tarczo obronna, módl się za nami.
- Próżno niejeden wróg wkładał zbroję,
Ty choć bez zbroi i bez oręża zawsze
Zwyciężasz, by wskazać, że pokój daje Syn.
- Próżno pragnęli z serc Cię wyrzucić,
Bo kto Cię, Matko, kochać nie umie,
Ten nie zrozumie, dlaczego przy Tobie trwamy tak.
- Dziś wróg z ukrycia i bez pancerza
Matko, błagamy, w czas niespokojny
Broń nas od wojny, wierzymy – zwyciężysz jeszcze raz.
Bogurodzico Dziewico Maryjo,
nasza Matko i Królowo,
wyniesiona na wyżyny nieba.
Ty nieustannie otaczasz troską i miłością naród polski.
Prosimy, by jubileusz 300-lecia koronacji
Twojego Jasnogórskiego Wizerunku odnowił w każdym z nas
cześć i ufność wobec Boga, Ojca i Syna i Ducha Św.
Ty, Matko, jesteś nam wzorem zaufania
oraz uległego poddania się Jemu we wszystkim.
Niech nasze przemienione życie stanie się
żywym diamentem Twej korony wyniesienia i chwały.
Chcemy z naszymi duchowymi darami stanąć w bliskości Boga
i stać się świadkami Jego wielkiego miłosierdzia.
Pragniemy – odnowieni w wierze, nadziei i miłości,
żyjąc według zasad Ewangelii – razem z Tobą
uwielbiać Trójcę Przenajświętszą. Amen.
Z historii objawień fatimskich:
Wspominając objawienie sierpniowe, Łucja Dos Santos zapisała po latach słowa skierowane do dzieci przez Matkę Bożą:
„Chcę, abyście nadal przychodzili trzynastego dnia miesiąca do Cova da Iria i odmawiali różaniec codziennie […] Módlcie się, módlcie się wiele i czyńcie ofiary za grzeszników, ponieważ wiele dusz idzie do piekła, bo nie maja nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił”.[1]
Fatimska Pani za Twoim wstawiennictwem polecamy Ojcu niebieskiemu zatwardziałych grzeszników. Ofiaruj im łaskę nawrócenia:
Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…
Módlmy się:
„Stając dzisiaj przed Tobą, Matko Chrystusa, przed Twoim Niepokalanym Sercem, pragniemy wraz z całym Kościołem zjednoczyć się z ofiarą, którą z miłości do nas Syn Twój złożył z samego siebie Ojcu. […] O, Niepokalane Serce. Pomóż nam odeprzeć groźbę zła, które tak łatwo zakorzenia się w sercach ludzi współczesnych, a którego nieobliczalne skutki ciążą już dziś nad naszym życiem i zdają zamykać drogi ku przyszłości.
Od głodu i wojny, wybaw nas!
Od wojny atomowej, od niewyobrażalnego samozniszczenia, od wszelkich wojen, wybaw nas!
Od grzechów przeciw życiu człowieka od chwili poczęcia, wybaw nas!
Od nienawiści i poniżenia godności Synów Bożych, wybaw nas!
Od wszelkich niesprawiedliwości w życiu społecznym, narodowym i międzynarodowym, wybaw nas!
Od pochopnego deptania przykazań Bożych, wybaw nas!
Od prób zacierania w ludzkich sercach prawdy samego Boga, wybaw nas!
Od utraty świadomości dobra i zła, wybaw nas!
Od grzechów przeciw Duchowi Świętemu, wybaw nas!
O Matko Chrystusa, przyjmij to wołanie brzemienne cierpieniem wszystkich ludzi! Brzemienne cierpieniem całych społeczeństw! Pomagaj nam zwyciężać mocą Ducha Świętego wszelki grzech: grzech człowieka i grzech świata, grzech w każdej jego postaci.
Niech w dziejach świata ujawni się raz jeszcze nieskończona moc zbawcza Odkupienia: moc miłosiernej Miłości. Niech ona powstrzyma zło! Niech przemieni sumienia! Niech w Twoim Niepokalanym sercu ukaże się wszystkim światło nadziei”.
Amen
Śpiew: Idziesz z nami, Wędrowniczko
- Idziesz z nami Wędrowniczko
W naszej drodze Przewodniczko
Tyś jak obłok ten świetlany
Ref. Prowadź Mario,
Prowadź nas do Jezusa.
- Już od wieków nas prowadzisz
Z Tobą wróg nam nie zagraża
Z Tobą wszystko zwyciężymy
- Niechaj zabrzmi hymn wspaniały
niech radosne: Alleluja, alleluja!
Śpiewa niebo i ziemia cała, alleluja.
Ref. Alleluja, alleluja.
[1] Tamże s. 55-56.